- Mój stary załatwił mi pracę w dziale półświatek przestępczy. Nie wiem za dużo o półświatku ,poza org. patrkiathat bratva.
- To moje opowieści z pracy.
- Dzień pierwszy
- ~ member prosi mnie o zrobienie z nim robbery project
- ~ spoko
- ~ odgrywam, ze zapierdalam wszystko cos cenne
- ~ "Wow, jesteś w tym ekspertem"
- ~ "No cóż..."
- ~ member prosi o podaniu hajsu, ktory wzialem z robbery
- ~ zapomniałem komendy
- ~ próbuje: /daj
- ~ nope.jpg
- ~ "ehh... emm... cholera, chyba mi nie dal calego hajsu, zaraz wracam"
- ~ 3 miesiące później, on wciaz nie ma kasy z robbery project.
- Dzień drugi
- ~ wkurwiony lider do mnie dzwoni, mowi o kopercie jakies
- ~ nie mam pojęcia co mówi
- ~ pauza
- ~ koleś czeka na odpowiedź
- ~ przypominam sobie taktyke "a nie mialem dac jutro?"
- ~ "a nie mialem dac jutro, przeciez mowiles
- ~ tak mowilem? czekaj
- ~ "Moment..."
- ~ popierdolil cos ic i powiedzial, dobra dajesz mi jutro.
- Dzień trzeci
- ~ laska ze zajebistym skinem przychodzi do mnie
- ~ kocica 9/10
- ~ flirtuje ze mną
- ~ mówi, że potrzebuje kasy na burgera
- ~ jedyne co słyszę to daj kase
- ~ czuc od niej drogie perfumy
- ~ daje jej 50$ i mowie, elo.
- Dzień czwarty
- ~ nauczyłem się przeszukiwać ludzi zza pomocą komendy
- ~ ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
- ~ wyłączam serwery
- ~ wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
- ~ w końcu ludzie zaczynają się drzeć
- ~ STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
- ~ "biore się za to!"
- ~ biegnę do serwerowni
- ~ gram w Hotline Miami przez kilka godzin
- ~ włączam serwery pod koniec dnia
- ~ wychodzę z serwerowni
- ~ wycieram pot z czoła
- ~ "dałem rade..."
- ~ ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
- ~ tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM
- Dzień piąty
- ~ spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
- ~ zapytałem się co u niej, proste pytanie
- ~ zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
- ~ nie widzi we mnie człowieka
- ~ widzi we mnie IT
- ~ mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
- ~ robi to
- ~ upgrade'uję jej IE
- ~ instaluje adobe reareda
- ~ resetuje komputer
- ~ wszystko śmiga
- ~ zanoszę go jej
- ~ poprawiam fryzurę
- ~ sprawdzam oddech
- ~ zachowuje się jak bym ją ocalił
- ~ siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
- ~ ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
- ~ robię to, i trochę się ociągam
- ~ "To wszystko skarbie?"
- ~ wychodzę
- ~ słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
- ~ tylko IT
- ~ teraz jestem tylko tym
- Dzień szósty
- ~ cholernie się nudzę
- ~ postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
- ~ filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
- ~ uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
- ~ używam konta admina, bo w końcu znam hasło
- ~ wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
- ~ ściągnąłem emulator i pokemony
- ~ gram sobie
- ~ koleś przychodzi do mojego biura
- ~ "chyba mam wirusa"
- ~ ja: "złap je wszystkie"
- ~ do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy
- Dzień siódmy
- ~ ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
- ~ nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
- ~ "wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
- ~ idę do domu
- Dzień ósmy
- ~ koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
- ~ jest wkurwiony
- ~ mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
- ~ "zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
- ~ "o czym ty kurwa mówisz?"
- ~ click
- Dzień dziewiąty
- ~ jedna z drukarek zużyła cały toner
- ~ jakiś grubas każe mi go zmienić
- ~ "to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
- ~ tak serio to ściągam steama
- ~ "to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
- ~ wzdycham i idę to zrobić
- ~ nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
- ~ zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
- ~ mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
- ~ musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
- ~ wracam do sprawy z serwerem
- ~ pół godziny później grubas wchodzi do biura
- ~ "ćoś ty kurwa zrobił z drukarką?"
- ~ "zmieniłem tusz"
- ~ zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
- ~ idziemy do drukarki
- ~ opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
- ~ drukarka nawet się nie zamknie
- ~ są czarne ślady dłoni na całej drukarce
- ~ czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
- ~ "chyba jest coś nie tak z siecią"
- ~ drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP
- Dzień dziesiąty
- ~ muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
- ~ nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
- ~ nie mam nawet karty firmowej
- ~ mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
- ~ może użyć della kogoś innego
- ~ pliki z maca nie działają na dellu
- ~ zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
- ~ wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
- ~ ściągam adobe readera
- ~ otwieram plik
- ~ działa
- ~ "Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"
- Dzień jedenasty
- ~ nowy pracownik w firmie
- ~ nikt mnie nie poinformował
- ~ opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
- ~ idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
- ~ jest kilka sztuk
- ~ ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
- ~ odpalam
- ~ działa
- ~ ustawiam go dla nowego kolesia
- ~ wszystko laguje
- ~ odpalasz adobe readera? masywny lag
- ~ odsyłam komputer
- ~ "sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
- ~ koleś ciągle prosi mnie o pomoc
- ~ jest beznadziejny
- ~ po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach
- Dzień dwunasty
- ~ czyiś komputer się spieprzył
- ~ kurrrrr
- ~ ustawiam
- ~ przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
- ~ idę do serwerowni
- ~ patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
- ~ wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
- ~ "a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
- ~ "sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
- ~ gram sobie w sim theme park przez resztę dnia
- Dzień trzynasty
- ~ przychodzę do pracy godzinę spóźniony
- ~ całe biuro w chaosie
- ~ upadekrzymu.jpg
- ~ "JEST TUTAJ!"
- ~ odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
- ~ dziesiątki mailu w stylu:
- ~ "coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
- ~ "wiesz czemu strona nie działa?"
- ~ serwer faktycznie nie działa
- ~ adobe reader mnie teraz nie ocali
- ~ "po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
- ~ wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
- ~ roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
- ~ ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
- ~ ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni
- ~ terminy minięte
- ~ wychodzę o 18:30
- ~ manager widzi mnie na parkingu
- ~ był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
- ~ "wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"
- Dzień czternasty
- ~ serwery dalej nie działają
- ~ wszyscy wkurwieni
- ~ idę na wczesny lunch
- ~ słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
- ~ dziekibogu.jpg
- ~ "Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
- ~ zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
- ~ "też jestem IT"
- ~ pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
- ~ obaj kiwają głową
- ~ "co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
- ~ "próbowałeś go zrestartować?"
- ~ wracam i restartuje serwer
- ~ kurwa, działa!
- Dzień piętnasty
- ~ kocica chodzi po biurze poddenerwowana
- ~ "Wszystko ok?"
- ~ "Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
- ~ "Spoko"
- ~ biorę laptopa
- ~ reinstaluje office'a
- ~ outlook znowu działa
- ~ przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
- ~ wysyłam testowego maila
- ~ czytam tytuły jej nowych maili
- ~ "Rozwód"
- ~ oddaje jej laptopa
- ~ "Wygląda na to, że działa"
- ~ "Dzięki..."
- ~ "Wszystko ok?"
- ~ "Cóż..."
- ~ tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
- ~ "Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"
- Dzień szesnasty
- ~ jeden z monitorów upośledzonego nie działa
- ~ wyświetla się całkowicie na zielono
- ~ na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
- ~ jedyne co robi to przegląda tapety na msn
- ~ i używa jakiegoś programu fedexa
- ~ jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
- ~ nic nie działa
- ~ to nie sterownik
- ~ to nie ustawienia
- ~ to chyba coś z samym montorem
- ~ cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
- ~ po dwóch godzinach koleś mówi
- ~ "może wtyczka jest zepsuta?"
- ~ zmieniłem kabel hdmi na nowy
- ~ zadziałało
- ~ oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś
- Dzień siedemnasty
- ~ miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
- ~ jest najstarszą osobą w biurze
- ~ stara jak dinozaury
- ~ mówię, że coś dla niej mam
- ~ wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
- ~ zanoszę ją jej
- ~ "jesteś taki pomocny"
- ~ sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
- ~ podnoszę się i otrzepuję spodnie
- ~ staruszka wygląda jakby miała zawał
- ~ patrze na ekran
- ~ czarny
- ~ wstając nacisnąłem przycisk power
- ~ straciła 3 godziny pracy
- ~ 3 godziny których nigdy nie odzyska
- Dzień osiemnasty
- ~ firmowe spotkanie
- ~ przekroczyliśmy budżet
- ~ było dużo wydatków
- ~ straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
- ~ dzień 18
- ~ prawie cały miesiąc
- ~ wylecę na zbity pysk
- ~ budżet departamentu IT zostaje poruszony
- ~ są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
- ~ "Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
- ~ pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
- ~ "Niezbyt..."
- ~ "Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
- ~ gówno prawda
- ~ dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
- ~ nie wiem czy będzie seks
- ~ kupuje gumki
- ~ nie jest taka ładna 6/10 góra
- ~ nie będę kłamał
- ~ mocno średnia
- ~ podjeżdżam do jej domu
- ~ dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
- ~ mąż otwiera drzwi
- ~ pokazuje mi konputer
- ~ instaluje najnowszego adobe readera
- ~ zarabiam 20$
- ~ jadę do domu
- Dzień dziewiętnasty
- ~ jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
- ~ sprawdzam ustawienia
- ~ po dwóch godzinach
- ~ "zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
- ~ wtf
- ~ nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
- ~ wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
- ~ pukanie do drzwi
- ~ to ten koleś
- ~ "hej, dzięki za naprawienie tego"
- ~ "czego?"
- ~ "mojego usb"
- ~ nic nie zrobiłem
- ~ "a, to... spoko"
- Dzień dwudziesty
- ~ spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
- ~ wygląda całkiem nieźle
- ~ odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
- ~ ludzie tracą swoje projekty
- ~ losowo są wywalani z serwera
- ~ mówię, że są problemy z isp
- ~ staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
- ~ pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
- ~ niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
- ~ mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu
- Dzień dwudziesty pierwszy
- ~ teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
- ~ 8 komputerów podpiętych do jednej sieci
- ~ próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
- ~ to są stare monitory i nie można tego zrobić
- ~ wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
- ~ ustawiłem wszystko do południa
- ~ po lunchu zaczynam kopanie
- ~ okropnie powoli, ale zaczynam
- ~ ludzie narzekają na lagi serwera
- ~ obwiniam olimpiadę za lagi
- ~ mówię, że całe buro musi je streamować
- ~ banuję olimpiadę na filtrze systemowym
- ~ biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
- ~ ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk
- ~ i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
- ~ oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
- ~ "To jest koleś którego ta firma potrzebowała"
- Dzień dwudziesty drugi
- ~ dzień urodzin
- ~ całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
- ~ biorę ciasto
- ~ podpinam n64 w jednym z biur
- ~ wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
- ~ mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
- ~ skopałem im wszystkim dupy
- ~ zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
- ~ nikt nie zauważył
- Dzień dwudziesty trzeci
- ~ kocica dzwoni z trasy
- ~ ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
- ~ mówi nazwę tej apki
- ~ nie mam pojęcia co to jest
- ~ staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
- ~ pytam, czy używa WIFI czy 3G
- ~ "jak to sprawdzam?"
- ~ "nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
- ~ googluję apke, ale nic się nie pojawia
- ~ pytam kogoś ze sprzedaży
- ~ "oh, to tylko infografika z naszej strony"
- ~ mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
- ~ jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej
- Dzień dwudziesty czwarty
- ~ 45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
- ~ teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
- ~ mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
- ~ większość to proste naprawy
- ~ aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
- ~ ale wtedy trafił mi się on
- ~ laptop z piekła rodem
- ~ gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
- ~ "co z nim nie tak?"
- ~ "ty mi powiedz, geniuszu"
- ~ odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
- ~ klikam enter
- ~ naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
- ~ wydaje mi się, że to coś z napędem cd
- ~ otwieram napęd
- ~ jest tam gruba warstwa okruchów
- ~ przechylam laptopa na bok
- ~ pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
- ~ resetuję laptopa
- ~ wczytuje się bez problemu
- ~ okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
- ~ pieprzone laptopy