Facebook
From anon, 3 Years ago, written in Plain Text.
Embed
Download Paste or View Raw
Hits: 129
  1. Ostatnio wpadła do mnie koleżanka, bo miałem jej pomóc trochę z fizyki. Loszka nie jest najbardziej kumata, ale z wyglądu 7/10. Przyniosła jakieś chrupki, paluszki, ja wyjąłem jakieś pićko, więc od razu luźna, sympatyczna atmosfera i jedziemy zadanka. Były straaaszliwie proste. Roztrzaskałem wszystkie bardzo szybko. Zanim jednak zdążyłem zacząć rozkminiać jakby tu ją na dłużej zatrzymać, ona spytała radosnym głosem
  2. - Hehe anon, to jak nam tak dobrze poszło, może byśmy w coś teraz zagrali? Masz może jakieś fajne planszówki?
  3. - Świetnie się składa, bo jestem fanatykiem gier planszowych - odparłem dość szybko i pewnie, choć nie powiem, byłem lekko zszokowany propozycją.
  4. No więc zaczynam pokazywać scrabble, carcassone, monopoly, osadnicy, chińczyk, szachy...
  5. - Szachy! Hihi, grałam kiedyś z dziadkiem i dobrze mi szło.
  6. - Szachy? Serio chcesz zagrać? To raczej nudna gra dla dziewczyn - powiedziałem głosem pełnym niedowierzania.
  7. - Oj tam, będzie zabawnie. Chcę. Przypomnę sobie jak się gra - dodała stanowczym tonem przy okazji zaczesując swoje długie blond włosy.
  8. Nie lubię się przechwalać, ale jestem akurat mistrzem w tę grę. Większość ludzi nie ma ze mną szans nawet gdybym grał bez patrzenia na szachownicę. Ale odmówić nie mogłem, w końcu to kolejna szansa na zrobienie dobrego wrażenia na fajnej loszce. Przed partią podaliśmy sobie ręce tak jak robi się to na poważnych turniejach i zaczynamy.
  9. Rozpocząłem pryncypialnie jak zawsze, centralnym pionem od króla o 2 pola. Ona odpowiedziała na to analogicznie, czyli postawiła swojego piona przed moim i śmieszkuje
  10. - O, nasze pionki też się witają, hihi. Zabawna gra.
  11. Uśmiechnąłem się do niej i myślę sobie... a zagram może gambit królewski, to będzie hehe romantycznie xD Ale wiecie, nie chciałem przecież wygrywać za szybko. Postawiłem zatem na klasyczną partię włoską, tzw. Giuoco Pianissimo (z włoskiego bardzo powolna gra) i zagrałem proste skoczek na f3. Widząc, że mój skoczek atakuje jej pionka na e5 wybrała po dłuższym namyśle lekko pasywne pion z d7 na d6, ale obroniła się przed groźbą.
  12. Ja natomiast bez chwili zastanowienia wyprowadziłem gońca na aktywne pole c4. Ona zaś niestety ewidentnie nie mając bladego pojęcia o strategii przesunęła piona od wieży na linii 'a' o 2 pola do przodu. Wówczas zrozumiałem, że mam do czynienia naprawdę z kompletną amatorką... Próbując ukryć moją dezaprobatę postawiłem skoczka na c3 i postanowiłem, że wcielę się w rolę mentora i jej coś rzeczowo podpowiem.
  13. - Zobacz, wyprowadziłem już trzecią figurę do gry. Moje wojsko jest gotowe do akcji, a Ty biegasz samymi piechurami.
  14. Prościej się wytłumaczyć nie dało. Lekko zmieszana wysłuchała rady i tym razem wysunęła białopolowego gońca na pole g4 wiążąc mojego skoczka i uradowana mówi
  15. - O, a ja zbiję Ci zaraz konia! - Zarumieniona, rechocząc pod nosem wtrąca - hehe, bo znasz ten taki żarcik o szachistach?
  16. Trochę byłem zażenowany tym tekstem, ale zarazem podniecony. Już układałem świetną ripostę z posuwaniem królowej, ale nie. Powstrzymałem się. To przecież nie w moim stylu. Swoją drogą to jest skoczek, a nie koń, hetman, a nie królowa, więc ten żart jest ogólnie średnio trafiony i nieśmieszny.
  17. - Znam, znam - Przytaknąłem od niechcenia, bo w tym samym momencie wpadłem właśnie na genialną kombinację policzoną na trzy ruchy do przodu. Zagrałem skoczek bije e5! Zdziwiona przeszyła mnie wzrokiem. Rzeczywiście może teraz zabrać mi skoczka lub hetmana, ale w rzeczywistości jej pozycja jest i tak przegrana. Wszystko zostało precyzyjnie policzone do samego końca. Ponownie spojrzała mi prosto w oczy i wybrała bicie hetmana. Z uśmiechem spytała zalotnie
  18. - O jak miło anon, podkładasz mi się?
  19. Wbiłem swój wzrok w drewnianą szachownicę i nie odpowiedziałem na to nic, żeby nie zdradzać jeszcze tajemnicy. Wiedziałem, że i tak nie doceni kunsztu mojej taktycznej forsownej sekwencji jaką przewidziałem. Sprawdziłem jeszcze raz w dwie sekundy na chłodno wariant i zagrałem goniec bije f7 wykrzykując - Szach! Teraz jej jedynym ruchem w pozycji było król na e7, który zagrała niezdarnie po czym szybko wykonałem kończący cios skoczek na d5.
  20. - Szach mat! - teraz to ja spojrzałem jej prosto w oczy.
  21. - To już... znaczy się jest koniec? - zapytała ze smutkiem i niedowierzaniem.
  22. - Tak. To jest brutalna gra - odparłem triumfalnie bujając się na krześle i zagryzając słonego paluszka w buzi jakbym palił cygaro.
  23. Nawet nie było mi jej żal. Niech się następnym razem nauczy lepiej grać i zapamięta na zawsze jak ważny jest rozwój lekkich figur w debiucie. Od tamtej pory się jednak nie odzywa. Czy wszystkie kobiety nie potrafią docenić piękna arkanów królewskiej gry? Mirki, poradźcie coś.