Facebook
From Corrupt Kitten, 4 Years ago, written in Plain Text.
Embed
Download Paste or View Raw
Hits: 314
  1. Po bułki do sklepu chciałbym wyskoczyć w dresie, nie w wyprasowanej koszuli. Ale nie mogę. Bo przyjezdni zrobili z Warszawy stolicę lansu - mówi Piotr, warszawiak od sześciu pokoleń.
  2.  
  3. Karolina przyjechała do Warszawy z Ryk. Ma 32 lata, jest menedżerką w kawiarni. Dwa dni po przeprowadzce zostawiła auto pod blokiem na Ursynowie. Następnego dnia miało rysę przez całą długość samochodu, a za wycieraczką kartkę z napisem: „Słoiku, wypierdalaj na wieś”.
  4.  
  5. Mądrzejszy z urodzenia
  6. Choć plac Zbawiciela już nie błyszczy we fleszach, wciąż jest jednym z najbardziej warszawskich miejsc. Uchylam drzwi do jednej z knajp. Przy stoliku cztery osoby, rozmawiać chcą dwie. Łukasz urodził się w Warszawie, Kasia przyjechała niedawno. – I zabiera nam pracę – mówi 28-latek, a dowcip podkreśla wyrazistym „ha, ha”. – No, żartuję. W Warszawie wszyscy są mile widziani.
  7.  
  8. Kasia, graficzka: – Mam 22 lata i otworzyłam nową kartę w życiu.
  9.  
  10. Zaczynała od projektowania ulotek dla wójta w kampanii wyborczej, dziś robi oprawy festiwalom muzycznym, a jej marzeniem jest stworzyć identyfikację Opener’owi. – W tej branży liczy się tylko stolica. Pracować mogę z domu, ale chodzi o kontakty, znajomości, polecenia – podkreśla. – Jak się gdzieś bywa, to potem jest łatwiej. A na wsi to mogę o żniwach pod sklepem pogadać.
  11.  
  12. REKLAMA
  13.  
  14. Kasia, nie licząc wystawy rysunków miejscowego artysty w gminnym ośrodku kultury w Chęcinach, nigdy nie była na wernisażu. – Wy mogliście chodzić do Zachęty, macie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, CSW i Królikarnię. Gdybym urodziła się tutaj, na pewno byłabym mądrzejsza – przekonuje. – No i mieszkanie. Jak jesteś stąd, zawsze coś się znajdzie. A ja? Najpierw tysiąc za pokój, potem dwa tysiące na kredyt. Żeby być na powierzchni, muszę zapierdalać. Wy macie łatwiej.
  15.  
  16.  
  17. Łukasz: – Nie wszyscy muszą mieszkać w Warszawie. Możesz wrócić na wieś.
  18.  
  19. – Mnie się tu podoba. I w końcu was przegonię.
  20.  
  21. – Najpierw tą słomę wyjmij z butów, ha, ha, ha.
  22.  
  23. – Chyba „tę”.
  24.  
  25. Wielkomiejski Fioł
  26. W 2013 r. rozstrzygnięto plebiscyt na nowy symbol Warszawy. Na ulicach zawisły banery i plakaty przedstawiające trzy słoiki. Konkurs zorganizowało Muzeum Neonów. W sumie oddano 14 tys. głosów. „Warszawskie słoiki” zdobyły ich prawie 5,5 tys. „Chcemy odczarować negatywne skojarzenia ze słowem »słoik«. Chodziło o pokazanie, że my, rodowici, jesteśmy otwarci na przyjezdnych” – pisali organizatorzy plebiscytu.
  27.  
  28. Norbert, student kognitywistyki na UW: – Lekcja geografii, trzecia gimnazjum. Mieszkałem w Warszawie od trzech miesięcy. Na lekcji rozmawialiśmy o mieszkańcach stolicy i przyjezdnych. Jeden z kolegów chlapnął: „Proszę pani, Norbert jest z Kutna”. Nauczycielka zapytała, czy moja mama płaci podatki w Warszawie i czy muszę kupionymi w swoim mieście butami wydeptywać warszawskie chodniki. Bo przecież nie dokładam się do łatania dziur. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy było mi przykro.
  29.  
  30. – Ja się tu wcale dobrze nie czuję – dodaje Karolina z Ryk, ta od kartki za wycieraczką auta (tablice już zmieniła). – Warszawiacy są jak jedynacy. Rozpieszczeni i patrzą na innych z góry. Mają fioła na punkcie wielkomiejskości. I nie lubią przyjezdnych.
  31.  
  32. Tu się człowiek spieszy
  33. – Bo za wolno chodzą – denerwuje się Ola. Pod nazwiskiem się nie wypowie, bo swój pogląd uważa za ksenofobiczny. Urodziła się na Lubelszczyźnie, ale w Warszawie mieszka od dziecka (mówi o sobie: warszawianka). – Sznur ludzi za nim, a ten spaceruje jak na deptaku. Wiem, że w końcu poczuje warszawskie tempo i przyspieszy, ale przez pierwsze tygodnie będzie wszystkich denerwował.
  34.  
  35. – To samo jest na ulicach – mówi Michał Wroński, taksówkarz. Jedziemy Wisłostradą z Żoliborza na Mokotów. – To jest Warszawa, tu się człowiek spieszy. A taki słoik, z przeproszeniem, jedzie pięćdziesiątką i tylko korki tworzy. A jest ich coraz więcej. Widzi pan te bloki – pokazuje nowe osiedle przy Czerniakowskiej.
  36.  
  37. Kiedy mijamy mural Stanisława Grzesiuka z napisem „Stąd właśnie jestem”, pan Michał znów się jara: – Widzi pan? To jest prawdziwy warszawiak. Wysławił miasto, wszyscy go znają. Ja jestem taki sam, pół życia na Czerniakowie.
  38.  
  39. Stanisław Grzesiuk. Program na inaugurację 'Dni Warszawy' 17.09.1960 roku. 'Warszawa da się lubić', reż.  Konrad Swinarski, oprac. muzyczne Edward Pallasz. /bpt/ TVP/PAP
  40. Czytaj także:
  41. Wnuczka Stanisława Grzesiuka chciała oddać jego rzeczy do muzeum. "Dziadkowi ten pomysł się nie spodobał"
  42. – A wie pan, że Grzesiuk nie urodził się w Warszawie? – zagaduję z tylnego siedzenia. – Na Lubelszczyźnie.
  43.  
  44. – Co pan powie?
  45.  
  46. – Serio. A pan w Warszawie?
  47.  
  48. – No prawie. W Ząbkach.
  49.  
  50. Stolica się należy
  51. „Pod pałacem busiki, wysiadają z nich słoiki. Jaka piękna ta Warszawa, będzie hajs i love, i sława” – na debiutanckiej płycie „Tina” śpiewa wokalistka Karolina Czarnecka. Przyjechała do Warszawy sześć lat temu z Białegostoku. – Zawsze lubiłam duże miasta i dobrze się w nich czułam, moja motywacja w niczym się od pozostałych słoiczek i słoików nie różniła – mówi.
  52.  
  53. – Po kilku latach w Warszawie perspektywa jest zupełnie inna. Wielkie sny konfrontują się z rzeczywistością. Nigdy nie odczułam, że jestem inna od rodowitych warszawiaków, ale różnic jest mnóstwo. My, słoiki, mamy zupełnie inny start, więc i droga do celu jest bardziej wyboista. Narzucamy sobie mordercze tempo, jesteśmy bardziej samotni, zdani na siebie. Trochę jak osobne plemię.
  54.  
  55. Na busik, którym z Olsztyna przyjedzie jego dziewczyna, czeka Tomasz Kłoda, warszawiak. Skończył socjologię, pracuje w jednej z miejskich spółek. – Jak każde duże miasto Warszawa składa się z miejscowych i napływowych – stwierdza. – Warszawiacy biadolą, że tyle tu ludzi ze wsi. A kto im tę stolicę odbudowywał? Cała Polska. Więc wszystkim się trochę stolicy należy.
  56.  
  57. Po chwili dodaje: – No, mogliby bardziej dbać o wspólną przestrzeń. Niektórzy przyjezdni śmiecą bardziej, nie mają wrodzonej troski o to miasto.
  58.  
  59. Po kolejnej chwili: – No i gdyby częściej korzystali z komunikacji miejskiej. Mniej aut to czystsze powietrze.
  60.  
  61. – A wy zachowujecie się jak szlachta – mówi Karolina Berno, dziewczyna Tomasza, która wysiadła z busika i przysłuchuje się naszej rozmowie. – Wystarczy, że warszawiak wyjedzie ze swojego dworu, a chodzi w sandałkach po górach i piwo pije tylko kraftowe. Zapytaj na prowincji, co myślą o warszafce.
  62.  
  63. Szacunek musi być
  64.  
  65. Swoje dwa pokoje z salonem w centrum Lublina Kasia wynajmuje na portalu Airbnb. – Miałam gości z całej Polski, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Ukrainy. Najgorsi byli warszawiacy – opowiada. – Kilka lat temu przyjechała para. „Straszne zadupie” – usłyszałam na dzień dobry. Potem było gorzej. Ręcznik za twardy, w pokoju za zimno, mapka nie taka. Po tej wizycie chciałam napisać, że warszafki nie obsługuję, ale nie chcę nikogo dyskryminować.
  66.  
  67. – Jak słyszę „warszafka”, trafia mnie szlag – zapala się Piotr, dziennikarz, warszawiak od sześciu pokoleń. – Nie mam bzika na tym punkcie, nie chodzę w koszulce z „kotwicą”, ale mam szacunek do miasta. Do Warszawy. Nie warszafki. Denerwuję się, kiedy przyjezdni narzekają na infrastrukturę, kolejki czy korki. Mam wtedy ochotę powiedzieć: – Moja babcia temu miastu poświęciła życie.
  68.  
  69. Piotr uważa, że przyjezdni zabierają stolicy jej lokalność i kameralność: – Po bułki do sklepu wolałbym wyskoczyć w dresie, nie w wyprasowanej koszuli, ale czuję, że nie mogę. Bo przyjezdni zrobili z tego miasta stolicę lansu. U siebie mogą chodzić w czym chcą, a tu im niby nie wypada.
  70.  
  71. Joanna, warszawianka, organizuje szkolenia biznesowe: – A ja przyjezdnych lubię bardziej. Bo zawsze są chętni na teatr, wystawę czy spacer. Mają głód miasta.
  72.  
  73. Syreni ogon
  74. „Pan korzeni warszawskich nie ma. Żeby być warszawiakiem, potrzeba choć trzy pokolenia po linii ojca i matki. Ja malutka z dziadkami płynęłam parostatkiem na majówkę do Młocin, w czasie wojny moi wujowie walczyli na Starówce, kanałami uciekali, chowali się w Puszczy Kampinoskiej. A pana rodzina gdzie wtedy była?” – taki list dostał Jan Młynarski, muzyk, warszawiak. – Ojciec mamy z całą rodziną zamieszkał tu w latach 20. Rodzina ze strony ojca osiedlała się w Warszawie od początku XX w. Trzech młodych Młynarskich zginęło w powstaniu warszawskim.
  75.  
  76. 2 ZDJĘCIA
  77. ALBERT ZAWADA
  78.  
  79. Myślałem więc, że mogę nazywać się warszawiakiem – mówi muzyk. – Jak widać, są różne, także ekstremalne definicje warszawiaka. Swoją witalność, rozwój i tożsamość od zarania Warszawa zawdzięczała przyjezdnym. Dla mnie każdy, komu losy Syreniego Grodu nie są obojętne, kto chce tu działać, zna historię miasta, ma tu przyjaciół, pracę czy rodzinę, jest warszawiakiem. Metryczka ma znaczenie drugorzędne.
  80.  
  81. Zula24 pod tekstem „Wyborczej” o słoikach: „Przodkowie z przynajmniej trzech pokoleń wstecz na warszawskich cmentarzach. Pozostali są mieszkańcami Warszawy, nie warszawiakami”.
  82.  
  83. Gość23: „Prawdziwy warszawiak musi mieć syreni ogon, bez tego niezależnie, ilu nieboszczyków ze swojej rodziny doliczy się na cmentarzu, pozostanie przyjezdnym wsiokiem”.
  84.  
  85. Mirosław Bańko z Wydawnictwa Naukowego PWN: – Rację może mieć i ten, kto powie: „Jestem warszawiakiem od siedmiu lat”, i ten, kto zaoponuje: „Owszem, mieszkasz tu od siedmiu lat, ale warszawiakiem nie jesteś”. Co więcej, osoby takie mogą wprowadzić do rozmowy kategorię „prawdziwego warszawiaka”, czyli stopniować „warszawskość”. Mieszkańcy innych miast mogliby się przyłączyć do dyskusji, np. pytając, czy „prawdziwy” krakowiak może być z Nowej Huty.
  86.  
  87. Edmund_czytelnik: „Wystarczy, że warszawiak ziemniaki kupuje tutaj. Nie przyjeżdża busikiem z torbą słoików od mamy”.
  88.  
  89. Veni: „Uważam, że nie powinniśmy obrażać drugiego człowieka, nazywając go »słoikiem«. Jest znacznie więcej zagrożeń i szkodliwych czynników w naszym otoczeniu. Żydzi, Arabowie, Czeczeni”.