Czuję wielką dumę, bo ekipa ta to jak rodzina... Wtedy ludzie leją wódę, że jak to tak to chlać rozkminiać A ja czuje wiesz, tą dumę, bo któregoś dnia stąd wylazł Jeden ziom, jeszcze ktoś, teraz ja się z dna wybijam Czasem czuję też no smutek, no wtedy taki rap nawijam Boli mnie że pieprzą ludzie, a nie znają bagna nijak Bo ja też coś czuję, bo ktoś jednak się nie odbił od dna A odbija mu bo co dnia, nosy wciąga to i odbił od nas I do ludzi z bólem, bo jak pieniądz krąży plotka Jak się bałem po domówie, że ją mogłem w ciąży spotkać Jak oprzesz się pokusie, to pospieszę propy posłać Nawet na minusie, to się nie czuj gorszy od nas... Bracie...a te marne pacie pacie na etacie mały szok... Że w te kilka dni to raczej, przeżywamy cały rok ich... W rapie...coś się sracie, a w pęd rusza łapy, blok Przedtem piwka, los na stracie, przeżywamy stały rozwit Nie mów mi, że jestem dziwnym typem Bo znam każde to ludzkie uczucie... Mówię czasem się napijmy w weekend Bo jak każdy lubię czasem uciec... Artysta - a więc czasem coś napiszę Do tej sztuki, sztukę, lub o sztukę I tak właśnie mi się to toczy życie Z błędami, ale się dopiero uczę... Ale czasem czuję gorycz, ludzie mają krótką pamięć Urok życia rock'n'rolli, tu się rodzi przekłamanie... I nie znają mej historii, a inni ją próbują zamieść Ktoś postawił litr na stolik, wtedy było dogadane W przód to zamień mi życiors, ale nigdy w tył baranie Piszesz, bo Cię boli, znów Cię przy mnie nie ma chamie Uczucie jak to boli, zarezerwowałem mamie... Kiedy była kreska w bramie, wróżono kres nam a nie Stawiano nam czy na nas, znów przynosi klęska zamieć Takie życia były tory, zaraz powiesz te-mat zamień Nie wiedziałam sorry, jak ta kreska sztuczna łezka panien To do naszych rodzin, one mogą słać litanie Gra mi lose yourself, im dawałem horror stress... Bez granic non stop jazz, weź pytanie mamie zadaj ile poszło nocą łez We łbie najebane, najebani spookkkoo jest Krok w krok ze, śmiercią bez bujanek noc w nos biel Nie mów mi, że jestem dziwnym typem Bo znam każde to ludzkie uczucie... Mówię czasem się napijmy w weekend Bo jak każdy lubię czasem uciec... Artysta - a więc czasem coś napiszę Do tej sztuki, sztukę, lub o sztukę I tak właśnie mi się to toczy życie Z błędami, ale się dopiero uczę... A teraz karma wraca, w tych czasach ale ja nie głody Już mi się rzygać chcę, kiedy każdy taki słodki... Bardziej wkurwia mnie niż cieszy, każdy lajk idiotki Bo zna cztery tracki w rapach, móóówi rapy włączmy A ja czuję się samotny, ale nie dla trolla Solar Dwudziesty siódmy klub tej nocy, szaleniec hola hola A minęły niby czasy, cluby, dupy wódy litry Czemu znowu słyszę basy? Przelewany hajs w kieliszki Tak zmęczony wszystkim, jak myślami będzie dobrze Jak tym smakiem z fifki, ale weź pretensje odwieś W clubie dziwki, lub księżniczki, jeszcze w proszku Do jakichkolwiek decyzji, znowu jakaś niechce związku Chcę Cię chodź tu, życia stara szkoła, chce się odkuć... I tłucze to jak sto-pa, pieprzę oldschool I tłucze to to jak szkło-pa, w serce cios bu! I nucę to w listopad, jestem ludzki w świetle wątków?