- Dyrektorka szkoły zgłosiła, że ksiądz dotyka dzieci po udach. Wieś przyjechała po nią z taczkami
- Kościół
- 29.05.2023, 06:00
- Agata Kulczycka
- Lekcja religii w jednym z dawnych gimnazjów. Lublin, 24 września 2010 r.
- Lekcja religii w jednym z dawnych gimnazjów. Lublin, 24 września 2010 r. (Fot. Rafał Michałowski / Agencja Wyborcza.pl)
- 24
- bastion PiS-u Kościół ksiądz Podkarpacie przemoc seksualna
- Dyrektorka małej szkoły na Podkarpaciu po sygnale od uczniów zgłosiła kurii, że ksiądz niewłaściwie dotyka dzieci. Po majówce wieś przyszła pod szkołę z taczkami, żeby ją wywieźć, zabrali jej telefon, skakali po aucie, nie pozwalali odjechać. - Mówili, że przecież się nic nie stało, bo księża zawsze macali - opowiada. Dyrektorka odeszła, ksiądz został.
- Agata Kulczycka: Była pani dyrektorką w małej, wiejskiej szkole, z której musiała pani odejść. Niech pani opowie, co się tam wydarzyło.
- Była dyrektorka małej, wiejskiej szkoły na Podkarpaciu: - To był okres, kiedy likwidowane były małe szkoły. Mieszkańcy protestowali przeciwko likwidacji, ale gmina nie była w stanie jej utrzymywać, bo było za mało dzieci. Budynek przez kilka lat stał pusty. W końcu kilka nowych mieszkanek wsi założyło stowarzyszenie i szkołę. Mieszkańcy przychodzili i - jak dawniej, w czynie społecznym - odnowili budynek, wymalowali ściany, wywieźli gruz. Szkoła była cudowna. Klasy były małe, udało się nam stworzyć wspaniały zespół nauczycieli, młodych, prężnych, chcących coś zrobić. Bardzo dobrze się nam pracowało. Panie ze stowarzyszenia też prężnie działały: pisały projekty, pozyskiwały pieniądze. Udało się świetnie wyposażyć szkołę.
- 24
- bastion PiS-u Kościół ksiądz Podkarpacie przemoc seksualna
- Kiedy pojawił się problem?
- - Na początku maja dotarły do mnie informacje, że uczniowie ze starszych klas: piątej, szóstej i siódmej, skarżą się, że mają problem na lekcjach religii. Że ksiądz dotyka po udach, wkłada rękę między nogi, a kiedy głaszcze po plecach, ręką schodzi do pośladków. Czuli się z tym źle, niekomfortowo. W obowiązkach dyrektora szkoły nie jest prowadzenie śledztwa. Bo cóż ja mogę zrobić? Natomiast jest obowiązek zgłoszenia podejrzenia przestępstwa. Gdybym nie zareagowała, mogłabym sama zostać pociągnięta do odpowiedzialności.
- Dzieci zgłosiły problem swoim nauczycielom, a oni mnie. Od razu zorganizowałam spotkanie w szkole. Poprosiłam na nie tylko te dzieci, które zgłosiły problem. Postanowiłam, że podczas tego spotkania uspokoimy dzieci, zapewnimy je, że nie zostaną z tym same, żeby wiedziały, że zostaną zaopiekowane. A do księdza zadzwoniłam, żeby nie przychodził do pracy. Moim zdaniem tak to powinno się odbywać. Nie wyobrażałam sobie, że przyjdzie normalnie na lekcje i będzie pracował.
- Na spotkaniu widziałam, że dziewczyny są zdenerwowane, roztrzęsione. Płakały. Nie wyobrażałam więc sobie, żeby ksiądz prowadził normalnie lekcje religii, skoro uczennice się go boją.
- Bez względu na to, czy to prawda, czy nie, trzeba było to rozwiązać. W takich sytuacjach nie jest tak, że dorosły ma się zastanawiać, czy to prawda, czy nie. To nie na tym polega. Dorosły, gdy usłyszy coś takiego od dziecka, ma zgłosić to odpowiednim organom. I tyle. To najważniejsze. Jest problem i trzeba go rozwiązać.
- Jak długo to miało trwać?
- - Ksiądz pracował wtedy drugi rok, a one mówiły, że te jego zachowania miały miejsce od pół roku. Nigdy nie użyłam słowa "molestowanie", bo to mocne słowo. Ale one źle się czuły z dotykaniem księdza, były w wieku dojrzewania i miały prawo to tak odbierać.
- Powiedziałam też księdzu, o co chodzi, i poprosiłam, żeby nie przychodził, i natychmiast, tego samego dnia, pojechałam do kurii. W sumie głównie po to, by poradzić się, co mam zrobić. To w końcu nie są sytuacje, z którymi spotykamy się na co dzień. Chciałam też, żeby kuria wiedziała, że jest takie zgłoszenie.
- Kiedy powiadomiła pani rodziców?
- - Zaprosiłam ich na spotkanie kolejnego dnia. Tylko tych, których dzieci zgłosiły problem. Powiedziałam, że zgłosiłam sprawę do kurii. Prosiłam też, by nikomu na wsi o tym nie mówili. Chodziło mi o dzieci. Ich przecież już opowiedzenie o tym dorosłym musiało bardzo dużo kosztować. Nie chciałam dla nich kolejnej traumy.
- Rodzice, którzy przyszli na spotkanie, wiedzieli o tym, o czym wam powiedziały dzieci?
- - Nie. Dzieci nie poszły do rodziców. Dopiero potem dowiedziałam się dlaczego: one nie miały zaufania. Spośród rodziców dziewięciorga dzieci, tylko jeden uwierzył w to, co mówiły. Za to zaraz po tym spotkaniu zaczęły się pielgrzymki rodziców do mnie: że to nieprawda, dlaczego tak robię, dlaczego chcę pognębić księdza. Dzieci zaczęły zgłaszać nauczycielom, że krzyczą za nimi na wsi, że czują złość wsi do siebie.
- Rodzice przychodzili pojedynczo czy delegacjami?
- - Pojedynczo. Tłumaczyłam, że ja nie wiem, czy to prawda, czy nie. Robię to, co do mnie należy. Rodzice zażądali, że zanim zgłoszę to policji, chcą spotkania z przedstawicielem kurii. Takie spotkanie zostało zorganizowane kilka dni później. Przyszedł na nie tłum ludzi. Przedstawiciel kurii bardzo ładnie się zachował, bo powiedział, że na rozmowę zaprasza tylko zainteresowanych rodziców. Wyjaśnił im, jakie są procedury, że ksiądz został odsunięty od obowiązków do wyjaśnienia, że każdy to może zgłosić, nie tylko kuria czy ja.
- Chciałam zrobić wszystko, by nikt nie zarzucił mi, że coś zaniedbałam. Że nawet jeżeli okaże się, że to nieprawda, żeby ocalić te dzieci, ale też tego kapłana. Przecież bardzo łatwo człowieka skazać. Na dobre imię pracuje się lata, na złe - wystarczy pół godziny.
- Spotkanie trwało, a przed szkołą zbierał się tłum. Ludzie przyszli po majówce bronić księdza. Kiedy wyszliśmy, zaczęły się krzyki, przekleństwa. Ktoś przywiózł taczki. Chciano mnie na te taczki wrzucić, ale chyba zabrakło odwagi. Nie mogłam wyjść ze szkoły, wyrywano mi telefon, kazano mi "wypie...ć", zarzucano mi, że ja to rozhulałam, a koronny argument był taki, że nie mam chłopa, więc innym zazdroszczę. Argumenty rodziców były takie, że przecież się nic nie stało, a księża zawsze macali.
- Co takiego?!
- - To powinno wybrzmieć. Bo tu nie chodziło o to, że on tego nie zrobił. W ogóle nie było o tym mowy, że jest niewinny. Ale największe pretensje mieszkańcy mieli do mnie o to, po co to zgłaszałam. Po co cokolwiek robiłam? To mnie najbardziej przeraziło. Jedna z mam powiedziała mi: "Ale co się takiego stało? Księża zawsze macali, sadzali sobie dzieci na kolana. Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo".
- Mówię: Proszę pani, ale na Boga, to pani córka. Opowiedziała: "No i co?".
- Wypada się zastanowić, co się w tych domach dzieje...
- Nie mówię o tym, że w dotyku księdza był podtekst seksualny, ale dzieci źle to odbierały. Czuły się z tym tak niekomfortowo, że kiedy o tym mówiły, płakały. Należało z tym więc coś zrobić. Ale wieś była innego zdania.
- To było jak u Poncjusza Piłata. Wyzwiska pod moim adresem. Nie mogłam wsiąść do samochodu, ani wyjechać. Skakano mi po aucie, zagradzano mi drogę.
- Nie wezwała pani policji?
- - Nie i trochę tego żałuję. Ale zrobiłby się taki dym na tej wsi, a konsekwencje poniosłyby te dzieci, one nie miałyby tam życia. Ja już wtedy wiedziałam, że odejdę. Myślałam: "Boże, co te dzieci będą przeżywać?". W tym wszystkim najważniejsze dla mnie były dzieci i mała wioska, która osądza. Która jest gorsza niż sąd.
- Pani uczniowie przyszli na to spotkanie pod szkołę?
- - Nie wiem. Wiem, że byli absolwenci, młodzi ludzie, którzy rok wcześniej skończyli szkołę. To był tłum. Było na pewno ponad 100 osób.
- Cała agresja wsi skupiła się na pani?
- - Innym nauczycielom udało się wyjść ze szkoły, ale wszyscy byliśmy zaskoczeni, że XXI wiek, a tu taka historia. Asekurował mnie pracownik kurii i ten jeden rodzic, który uwierzył swojemu dziecku. Oni dwaj pomogli mi wsiąść do auta i odjechać.
- Kolejnego dnia pojechałam na komisariat i zgłosiłam to policji, żeby wszczęli śledztwo.
- Wróciła pani tam jeszcze?
- - Tak, zostałam do końca roku szkolnego, ale kosztowało mnie to bardzo dużo. Były egzaminy, musieliśmy wydać świadectwa. Człowiek w takich chwilach musi być odpowiedzialny. Wieś napisała skargę do kuratorium i mieliśmy jeszcze kontrolę stamtąd.
- Każdy, kto zgłasza sprawę o molestowanie, musi wiedzieć, że też dostanie rykoszetem, że się narazi. Straci pracę albo poniesie inne konsekwencje.
- Jak zareagowało na to stowarzyszenie prowadzące szkołę?
- - Panie wiedziały, że będziemy się musiały rozstać. Po moim odejściu wieś zażądała także zmiany w zarządzie stowarzyszenia. Teraz szkołę prowadzą ci, którzy na mnie napadli.
- A co się stało z tą sprawą zgłoszoną przez uczniów?
- - Była prowadzona, dzieci zeznawały, wzywani byli nauczyciele, którym pierwszym dzieci to opowiedziały. Ostatecznie została umorzona, a ksiądz wrócił do parafii na prośbę mieszkańców. Ale już nie uczy.
- Co pani zdaniem spowodowało taką reakcję wsi?
- - Chyba to, że nie byłam stamtąd, i to, że w Polsce jest przyzwolenie na przemoc seksualną. Mówię to z pełną świadomością. Kobiety w Polsce muszą udowadniać, że zostały zgwałcone. Niech pani zwróci uwagę, jak reaguje społeczeństwo, kiedy pisze się lub mówi o sprawach związanych z przemocą. Wszyscy skupiamy się na agresorze. Mamy tysiące pomysłów, co mu zrobić, ale na ofiarę pomysłów nie mamy.
- To był też efekt tego, że to mała wieś, zamknięta społeczność. Najgorszą zbrodnią było to, że ja to podałam dalej, a oni uważali, że nie należy tego wynosić poza wieś, że nie należy o tym w ogóle mówić. Ta wieś to miejsce, w którym nie ma zbyt wielu nowych mieszkańców. Nawet jeśli ktoś z zewnątrz się tam przeprowadza, nie jest przyjmowany do tego środowiska, bo ono jest bardzo zamknięte. Jeśli ktoś się ośmieli coś wynieść na zewnątrz, natychmiast jest odrzucany.
- Może tam jest dużo przemocy w domach? A może były przypadki molestowania przez księży? Tego nie wiem, ale na pewno mieszkańcy są nauczeni milczenia, a ksiądz nadal jest tam ogromnym autorytetem.
- Mówiła pani o tym, że w tej wsi rodzice nie uwierzyli dzieciom. Dlaczego?
- - Ksiądz jest świętością. Nawet gdyby, to nic się nie stało. Zapamiętałam tę jedną mamę, która mi powiedziała, że nic się takiego nie stało i że tak w życiu jest. Dziewczyna pójdzie do pracy i też ją będą dotykać. Niech się uczy, że tak będzie traktowana.
- Dlatego ma się na to godzić?
- - Tak. Ale to też sygnał, jak my jako społeczeństwo myślimy: ona ma się na to godzić, bo jest kobietą.
- Co się stało z dziećmi?
- - Dostały sygnał od wszystkich pracowników szkoły, że stoimy murem za nimi. Że mają prawo się tak czuć, przede wszystkim mają prawo o tym mówić. A co w domach? Strach pomyśleć.
- Dużo rozmawialiśmy z dziećmi, pedagodzy i psycholog. Cały czas potwierdzaliśmy, że dobrze zrobiły, że to powiedziały, że to bardzo ważne. I jeśli ktokolwiek kiedykolwiek w ich życiu powodowałby u nich takie uczucie, mają o tym mówić, mają o tym krzyczeć, bez względu na to, co powie świat. I mam nadzieję, że to wiedzą.
- Później przyszedł do mnie jeszcze jeden tato, który uwierzył w to, co mówiło jego dziecko. W sumie uwierzyło więc dwoje rodziców. Ale nawet ci, którzy uwierzyli dzieciom, wcale nie żądali, by księdza wyrzucić. Oni chcieli tylko, żeby sprawę wyjaśnić. Na pewno złe jest to, że ksiądz wrócił na parafię. Dzieci dostały sygnał, że nic się nie stało. Ofiary w tej sprawie zostały postawione w pozycji agresorów: bo wieś odebrała to tak, że to one zaatakowały księdza.
- Mimo wsparcia szkoły chyba jednak dla tych dzieci to nauka, że nie warto o takich sprawach mówić głośno.
- - Niestety, myślę, że tak, bo mimo naszych wysiłków najbliższe środowisko ich potępiło. Ale mam nadzieję, że jeśli coś podobnego spotka kogoś w ich otoczeniu, kogoś im bliskiego, staną za nimi murem.
- Jakie to dla pani doświadczenie?
- - Mierzyłam się z tym długo, nie powiem, że nie. Ale nie żałuję, że tak postąpiłam. Dziś zrobiłabym tak samo. Właśnie po tym, czego tam doświadczyłam, zaczęłam działać w przemocy, pomagam ofiarom, zdobywam fachową wiedzę, bo okazało się, że potrzeby są ogromne.
- ***
- Chcesz wiedzieć, czym żyje Rzeszów? Zapisz się na nasz poranny newsletter lokalny, a nic Cię nie ominie!
- Zaproś znajomych do dyskusji
- Odblokuj dostęp do tekstu swoim znajomym
- Wpisz adres wybranej osoby, a my wyślemy jej bezpłatny dostęp do tego artykułu
- Nie przechowujemy adresu e-mail, ani nie używamy go do celów marketingowych
- Ze schowka
- Telewizja za darmo? To jest możliwe. Legalnie i na telewizorze
- telewizja
- Telewizja za darmo? To jest możliwe. Legalnie i na telewizorze
- Zajrzyj do schowka
- Roman Imielski poleca
- lex tusk
- Fakty o komisji weryfikacyjnej. Prezydent dziś wygłosi oświadczenie
- 26.05.2023, Sejm po głosowaniu w sprawie powołania komisji ds wpływów rosyjskich.
- emerytura
- Emeryt ujawnia szwindel premiera Morawieckiego. Sprawdziliśmy, ma rację
- Premier Mateusz Morawiecki z wizytą w klubie seniora w Skalbmierzu.
- Tylko na Wyborcza.pl
- Sapkowski dementuje plotkę, którą sam wymyślił. O czym milczy?
- Andrzej Sapkowski
- Więcej
- Niedźwiedzie pojawiły się w gminie Sanok. Ostrzeżenia dla mieszkańców kilku wsi
- Wiadomości z Rzeszowa
- Prokuratura zajmie się drzewami spadającymi na Wielką Pętlę Bieszczadzką. "Leśniczy powinien przeprosić ludzi, którzy ucierpieli"
- Bieszczady
- Powalone drzewo na drodze Lutowiska -Czarna
- Codzienne palenie jointa odebrało chęć życia. "W pół roku doprowadziłam się na skraj życia i śmierci"
- marihuana
- Krystyna Piątkowska była osobą uzależnioną od marihuany
- Koordynatorzy onkologiczni mają być wsparciem dla pacjentów z rakiem. Umówią wizyty, wyjaśnią, poprowadzą za rękę
- nowotwór
- Muzeum Gorzelnictwa w Łańcucie znowu otwarte dla turystów. Ale na zwiedzanie trzeba się umówić
- muzeum wódki
- Popularne
- Turnus w hałasie. Kuracjuszka skarży się na pobyt w Uzdrowisku Ustroń
- Beskidy
- Kościół. Spada liczba księży w archidiecezji krakowskiej. W tym roku na Wawelu wyświęcono tylko 7 diakonów
- Kościół
- Ludzie Ziobry nie odpuszczają bohaterce powstania warszawskiego nawet po śmierci. Blokują wypłatę zadośćuczynienia jej synom
- prawo
- Nowe ustalenia w sprawie zaginionych rodziców. Psycholog: Mamy problem z wypaleniem rodzicielskim
- zaginieni
- Pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich. Abp Wiktor Skworc prosi o wybaczenie
- Piekary Śląskie
- Rado - gdy design spotyka się z naturą
- Materiał promocyjny
- Iris Malika. Poczuj magię nowego zapachu Chopard
- Materiał promocyjny
- Fabryka, w której pachnie frytkami. Tak się produkuje folię, która zniknie w kompostowniku
- Energia dla klimatu
- Komentarze
- 24
- komentarze
- Ustaw dla siebie nick
- Zasady komentowania
- Wszystkie komentarze
- sortuj:
- marekpoplawski 29.05.2023, 06:32
- Przerażające. Ogromny wstyd. Dzielna nauczycielka.
- 37
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- MarcinW. 29.05.2023, 07:15
- A ja naiwnie myślałem, że po tych wszystkich reportażach, filmach, artykułach takie historie jak w Tylawie, gdzie wieś broniła "biednego" księdza się już nie powtórzą! To jednak prawda, że historia uczy nas tego, że niczego nas nie uczy. Strasznie mi żal tych dziewczynek. I tej wsi właściwie też mi jest żal...
- 24
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- pkas1 29.05.2023, 08:15
- Ku*wa brak słów. Polska wiocha rodem ze średniowiecza. To są wyborcy PiSu a ich wybrańcy są tacy sami
- 20
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- ateistazkrakowa 29.05.2023, 07:37
- W Rzeszowskich szkołach średnich w ogóle nie pada pytanie "KTO CHCE SIE ZAPISAC NA RELIGIE". wszyscy zapisywani są z marszu choć takie pytanie powinno paść po rekrutacji.
- 19
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- Pokaż odpowiedzi (1)
- cab2987 29.05.2023, 07:58
- Czy nowy rząd będzie miał jakiś pomysł na Podkarpacie? Przecież to jest patologia
- 17
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- Pokaż odpowiedzi (2)
- druid 29.05.2023, 07:58
- Dlaczego nie podano nazwy miejscowości? Przecież nie zaszkodzi to pokrzywdzonym, a będzie ostrzeżeniem dla wszystkich.
- 17
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- Ecres 29.05.2023, 08:15
- Polacy to jednak głupi ludzie, nie potrafią zadbać o własne dzieci. Jak nie agresywni to tępi. Obrzydliwy kraj.
- 12
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- damokles 29.05.2023, 08:17
- Zapytajcie Wojciecha Smarzowskiego jaka jest polska wieś! Zepsucie moralne pod przykrywką hipokryzji. Do tego niechęć do nauki, wrogość do świata innego niż swój. Zaścianek to mało powiedziane.
- 11
- 0
- Zgłoś
- Odpowiedz
- Więcej
- Tematy ważne dla Rzeszowa
- Tematy
- Wojna w Ukrainie
- Jak mieszkasz, Rzeszowie
- Rowery - drogi, trasy
- MPK - tramwaje, autobusy
- Kolej w Małopolsce
- Autostrada A4
- Miejsca
- Rzeszów
- Bieszczady
- Lotnisko Rzeszów-Jasionka
- Szkoły - podstawówki, licea, technika
- Ludzie
- Konrad Fijołek
- Warto przeczytać
- Magazyn Kuchnia
- Sezon na truskawki
- Koktajle owocowe
- Przepisy na grilla
- Przepisy na ziemniaki
- Jak zrobić chłodnik
- Bób - przepisy
- Domowe lody
- Magazyny
- Ciekawe książki
- Seriale
- Co oglądać na Netflix?
- Quizy wiedzy
- Wolna sobota
- Reportaże
- Logo24
- Licytacje, przetargi
- Przetargi
- Nieruchomości
- Licytacje komornicze
- Komunikaty
- Praca
- Poradnik przedsiębiorcy
- wyborcza.pl
- Wyborcza.pl
- Kraj
- Świat
- News from Poland
- Opinie
- Nauka
- Klimat i środowisko
- Kultura
- Sport
- Strefa czytania i oglądania
- Witamy w Polsce
- Wyborcza Classic
- Wyborcza.biz
- Aktualności
- Technologie
- Motoryzacja i podróże
- Praca
- Energetyka
- Mój Biznes
- ZUS i emerytury
- Finanse i podatki
- Nieruchomości
- Serwisy lokalne
- Białystok
- Bielsko-Biała
- Bydgoszcz
- Częstochowa
- Elbląg
- Gliwice
- Gorzów Wlkp.
- Kalisz
- Katowice
- Kielce
- Koszalin
- Kraków
- Lublin
- Łódź
- Olsztyn
- Opole
- Płock
- Poznań
- Radom
- Rzeszów
- Rybnik
- Sosnowiec
- Szczecin
- Toruń
- Trójmiasto
- Wałbrzych
- Warszawa
- Wrocław
- Zakopane
- Zielona Góra
- Wysokieobcasy.pl
- Najnowsze
- Głosy Kobiet
- Żyć Lepiej. Psychologia Codziennie
- Wasze listy
- Portrety Kobiet
- Nowy Numer
- Być rodzicem
- Zdrowie
- Uroda
- Kuchnia
- Praca
- Magazyny
- Duży Format
- Wolna Sobota
- Ale Historia
- Tylko zdrowie
- Wyborcza TV i VOD
- Książki
- BIQdata.pl
- Archiwum
- Komunikaty.pl
- Odeszli.pl
- Magazyn Kuchnia
- Serwisy partnerskie
- Gazeta.pl
- TOK.fm
- Sport.pl
- Publio.pl
- Kulturalnysklep.pl
- Więcej
- Kup prenumeratę
- Napisz do redakcji
- Newsletter
- Prywatność
- Licencje/Kontent
- Reklama
- O nas
- Kontakt
- Zgłoś błąd
- Regulamin
- Pomoc
- Wszystkie artykuły
- Zgody
- Copyright © Agora SA