- Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz (fragment)
- Rówienniki litewskich wielkich kniaziów, drzewa
- Białowieży, Świtezi, Ponar, Kuszelewa!
- Których cień spadał niegdyś na koronne głowy
- Groźnego Witenesa, wielkiego Mindowy, […]
- Knieje! do was ostatni przyjeżdżał na łowy
- Ostatni król, co nosił kołpak Witoldowy,
- Ostatni z Jagiellonów wojownik szczęśliwy,
- I ostatni na Litwie monarcha myśliwy.
- Drzewa moje ojczyste! jeśli Niebo zdarzy,
- Bym wrócił was oglądać, przyjaciele starzy,
- Czyli was znajdę jeszcze? czy dotąd żyjecie?
- Wy, koło których niegdyś pełzałem jak dziecię;
- Czy żyje wielki Baublis, w którego ogromie
- Wiekami wydrążonym, jakby w dobrym domie,
- Dwunastu ludzi mogło wieczerzać za stołem?
- Czy kwitnie gaj Mendoga pod farnym kościołem?
- I tam na Ukrainie czy się dotąd wznosi
- Przed Hołowińskch domem, nad brzegami Rosi,
- Lipa tak rozrośniona, że pod jej cieniami
- Sto młodzieńców, sto panien szło w taniec parami?
- Pomniki nasze! ileż co rok was pożera
- Kupiecka lub rządowa, moskiewska siekiera!
- Nie zostawia przytułku ni leśnym śpiewakom,
- Ni wieszczom, którym cień wasz tak miły jak ptakom.
- Wszak lipa czarnoleska, na głos Jana czuła,
- Tyle rymów natchnęła! Wszak ów dąb gaduła
- Kozackiemu wieszczowi tyle cudów śpiewa!
- Ja ileż wam winienem, o domowe drzewa!
- Błahy strzelec, uchodząc szyderstw towarzyszy
- Za chybioną źwierzynę, ileż w waszej ciszy
- Upolowałem dumań, gdy w dzikim ostępie,
- Zapomniawszy o łowach, usiadłem na kępie,
- A koło mnie srebrzył się tu mech siwobrody,
- Zlany granatem czarnej, zgniecionej jagody,
- A tam się czerwieniły wrzosiste pagórki,
- Strojne w brusznice jakby w koralów paciórki.
- Wokoło była ciemność; gałęzie u góry
- Wisiały jak zielone, gęste, niskie chmury;
- Wicher kędyś nad sklepem szalał nieruchomym,
- Jękiem, szumami, wyciem, łoskotami, gromem:
- Dziwny, odurzający hałas! Mnie się zdało,
- Że tam nad głową morze wiszące szalało.